Wiersz XXIX - Poznanie siebie
Przed snem, na - zdaje Ci się - krótką chwilę
odcinasz się od wszystkich i wyruszasz na spotkanie siebie.
Przymykasz oczy, zwalniasz oddech
odcinasz się od wszystkich i wyruszasz na spotkanie siebie.
Przymykasz oczy, zwalniasz oddech
i odpływasz w niebyt, wchodząc przez
- do tej pory zatrzaśnięte -
ciężkie, okute drzwi.
Widzisz ciemność
tak niezmierną, że właściwie oblewa Cię strach,
bo nie możesz znaleźć wyjścia
i masz wrażenie, że kończy Ci się czas
Znalazłeś pudełko z napisem "ja"
Otwierasz, a z niego, jak pajacyk,
wypływa gwałtownie strumień niezrozumiałych sentencji,
a każdą z nich chciałbyś ujarzmić.
Tylko od czego zacząć?
Wybierasz jedną - przykleiła się do niej druga,
do niej następna, i kolejna, i kolejna.
Jesteś cały zaplątany, od góry do dołu.
Jest ich tak wiele,
a Ty masz tak mało czasu...
nie możesz oddychać.
Nagle - poprzez te krępujące więzy -
docierasz do drugiego pudełka, z napisem "myśli".
W zasadzie masz je na wyciągnięcie ręki,
tak jak "uczucia" i "marzenia"...
docierasz do drugiego pudełka, z napisem "myśli".
W zasadzie masz je na wyciągnięcie ręki,
tak jak "uczucia" i "marzenia"...
ale nie masz już siły ich otwierać.
I tak, z wielkim trudem,
upychasz wiązki niekończących się zdań,
by - ledwo przeżywszy ten koszmar -
zakończyć proces poznawania siebie
i położyć się spać.
Komentarze
Prześlij komentarz