Wiersz XXI - Szaleńczy taniec
Gra cieni.
Spojrzenie, niby zwyczajne, żywym ogniem pali
Omiata gorące, pragnące ulgi ciało
i przenosi się na ziemię
Przydałoby się coś do ochłody
Za chwilę mięśnie napinają się w oczekiwaniu
skórę przechodzą przyjemne dreszcze
ciepło wręcz bucha, powietrze wilgotne
jest tak gorąco,
choć otwarte jest okno
Lód, lód, lód... gdzież on się podział?
Nawet nie wie, kiedy robi krok w jej stronę.
Później kolejny i następnych kilka
I niecierpliwie czeka.
Żar podsyca ogień.
Po chwili jej słodycz smakuje-
języki złączone w szaleńczym tańcu,
skóra jak aksamit, oczy jak morze,
Delikatne poznaje ukryte w niej żądze.
A później?
Koniec.
Spojrzenie, niby zwyczajne, żywym ogniem pali
Omiata gorące, pragnące ulgi ciało
i przenosi się na ziemię
Przydałoby się coś do ochłody
Za chwilę mięśnie napinają się w oczekiwaniu
skórę przechodzą przyjemne dreszcze
ciepło wręcz bucha, powietrze wilgotne
jest tak gorąco,
choć otwarte jest okno
Lód, lód, lód... gdzież on się podział?
Nawet nie wie, kiedy robi krok w jej stronę.
Później kolejny i następnych kilka
I niecierpliwie czeka.
Żar podsyca ogień.
Po chwili jej słodycz smakuje-
języki złączone w szaleńczym tańcu,
skóra jak aksamit, oczy jak morze,
Delikatne poznaje ukryte w niej żądze.
A później?
Koniec.
~~*~~
Macie tu taki erotyk, żebyście nie mówili, że tylko smęcę :p
Komentarze
Prześlij komentarz