Wiersz V - Światło latarni
Światło latarni Przegania cień. Zgarbiona postać szepcze cicho : błagam, Chwytaj dzień. Lecz Ty się głupio uśmiechasz - Nie słuchasz. Uśmiech gaśnie, Blednie w oczach blask : To już nie baśnie, Wypadłeś z łask. Król stawia Cię przed sobą. Po jego obu stronach rzesze demonów, Za Tobą zaledwie garstka aniołów Chcących ratować to co z Ciebie pozostało- Lecz się nie udało. Egzekucja trwa chwilę, Wyrok całe wieki. Zamykasz powieki.