Opowiadanie IX - Śmierć wszędzie

Znowu przychodzę do Was z miniaturką, ale nie potrafię inaczej. Doskonale oddaje ona stan mojego nastroju, a raczej brak humoru. Postaram się jutro przyjść do Was z jednopartówką, na mniejwięcej 10-20 stron :D

Zapraszam do czytania :*
Lisiak

Śmierć wszędzie

            Śmierć. Dokoła śmierć. A ja się pytam, dlaczego? Czy nie wystarczająco dużo jest jej na tym świecie?
            Codziennie przechodzę obok kogoś i codziennie zastanawiam się, czy następnego dnia go zobaczę. A strach ściska me serce.
            Codziennie myślę o tym, jak długo ja sama pożyję… i nie znajduję odpowiedzi. Boję się śmierci, jak każdy, ale chyba jako jedna z nielicznych jej pragnę. Bo pragnę, bardzo.
            Jak co dzień idę do szkoły i jak co dzień zastanawiam się, czy nie będzie to mój ostatni dzień w szkole, czy w ogóle do niej dotrę? Może jestem nienormalna, ale każdego dnia zastanawiam się, kto z moich bliskich tym razem straci życie. Wielu już straciło, a ja zastanawiam się, kto będzie następny.
            Idę jak co dzień ulicą, a jedyną rzeczą wypadającą z rutyny jest moja krew na białym, puszystym śniegu, który z jak troskliwa matka otula me ciało. Tym razem zniknęła najbliższa mi osoba... moja własna.

Komentarze

  1. Witaj, Lisiaku.

    Widzę, że jesteś młodą, wrażliwą osobą, która nie może pogodzić się ze śmiercią kogoś bliskiego. Wydaje mi się, ze ten tekst jest dla Ciebie bardzo osobisty, trochę w nim widać takie niezgadzania się na śmierć, smutek, poglądy na samobójstwo itp.

    rozumiem, że to są rwoje uczucia i są one bardzo ważne dla ciebie. ale jako tekst literacki to nie jest zbyt dobre - rzucasz frazesami, stawiasz oczywiste pytania, powtarzasz takie banały w stylu "samobójstwo to ucieczka" - mam wrażenie, że to tekst zerżnięty z kwejka. w pewnym sensie gloryfikujesz swoją osobę, co mi wydaje się irytujące - czytelnik nie lubi słuchać, że masz słabą psychikę, jesteś wykańczana przez świat jako ta jedyna dobra w tej okrutnej rzeczywistości itd. itd. Nie uważasz, że słaba psychika to to samo, co tchórzowstwo? Znam mnóstwo takich ludzi, którzy chcieliby zostać męczennika mi za życia, a wszystkim dookoła opowiadają o swoim nieszczęściu, biedzie, wyzysku itd.

    sądzę, że two tekst ma dużą wartość jako taki wpis z pamiętnika, zapis twoich przelotnych myśli i to jest bardzo fajne, bo w ten sposób utrwalasz swoje przekonania. Może za kilka lat do tego wrócisz i wtedy sprawdzisz sdobie, co kiedyś myślałaś? Ale jako tekst literacki to ten kawałek mnie nie wzrusza, nie prezentujesz niczego super-odkrywczego, po prostu - życie jest nei fair, ja sie na śmierć nie zgadzam, nikt mnie nie kocha, samobójstwo jest niedobre.

    I teraz powiem ci coś naprawdę fajnego - zaskoczyła mnie końcówka. Spodziewałam się jakiegos biadolenia, a tu nagle z rozważeń filozoficznych wkroczyłaś na akcję. naprawdę to, żeby zabiać bohaterkę było bardzo, bardzo dobrym pomy słem. W początku nie rozumiałam, co się stało i to było takie magiczne - czytasz opis morderstwa i nie wiesz, co to jest. Potem jest taki fajny dreszczyk, kiedy uświadamiasz sobie, co właśnie przyczytałaś.

    Naprawdę, bardzo dobre przemyślenia końcowe, Lisiak. Bohaterka idzie i wszystko jest jak zwykle, tylko ta krew. To ma taką magię. Mogłabyś to jeszcze bardziej rozwinąć. Nie podoba mi się tu tylko ostatnie zdanie i to z martwym ciałem, bo ono tak niszczy ten klimat. Zdążyłam coś sobie zasugerować, ponieść się wyobraźni, a tu jak na tacy mam podane, że bohaterka nie żyje.

    z fajnych rzeczy jeszcze jest to zastanawianie się, kto umrze kolejny. Czyżby na rodzinę bohaterki czuwał jakiś psychopata? A może to tylko takie myśli osoby, która straciła nadzieję i czeka już tylko na śmierć? Te niedomówienia są wspaniałe, przez to dobrze się czyta takie teksty, bo mam wrażenie, że wciągasz mnie w jakąś grę, pozwalasz się czegoś domyślić, zgadywać. No i świetnie jest, że nie wiem, jak bohaterka zginęła - ktoś ja zabił? Jakaś żyła jej pękła? Trudno wyobraxić sobie faceta z siekierą czatującego na niewinne dziewczątka w miejscach publicznych (a może w jakimś opuszczonym domu, do którego wstąpiła bohaterka?), więc chyba to drugie, ale czy wtedy bohaterka umarłaby tak szybko? Tego nie wiem i się nie dowiem, ale mogę się domyślac i tworzyć własne scenariusze, przez co ten tekst bardzo wciąga.

    Kolejnym elementem tych niedomówień jest to, że nic o bohaterce nie wiemy i znowu można tylko zgadywać. Czasami to jest denerwuące, ale teraz ma swój urok.

    Podsumowując - początkowe rozważanie są banalne, sztampowe i zastanawiam się, czy Ty naprawdę kogoś straciłaś, czy tylko tak sobie wyobrażasz ten ból. Ale dwa ostatnie akapity są fajne, szczególnie ta krew, co nie pasuje to obrazka codzienności.

    Lisiak, na przeczytanie kilkanaście razy tego tekstu i napisanie tego wywodu, którego nie śmię nazwać komentarzem, poświęciłam około pół godziny. Możesz to odebrać jako atak, kaśliwe uwagi i jakieś demotywowanie (nie rozumiem, o co Ci z tym chodzi), ale możesz też pomyśleć, że to są dla ciebie jakieś wskazówki.

    Myślę, że jak na 14-latkę piszesz dobrze, jeśli nie będziesz się zrażać, zasłaniać słabą psychiką, ciężkim życiem itd., tylko będziesz pisać dłużej i większe formy, to będzie dobrze.

    No, trzymaj się, nie daj się zabic w drodze do szk9oły i pisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Anonimowa Czytelniczko,

      wcale nie uznałam Twojego komentarza za kąśliwy - przeciwnie, miło mi, że zadałaś sobie tyle trudu, by tak dokładnie powiedzieć mi co myślisz o tym opowiadaniu. Szczerze? Podzielam Twoje zdanie co do moich rozważań, ale niestety, nie umiałam ich poprawić, więc zostawiłam ich takie, jakie są. Cieszę się natomiast z oceny dwóch ostatnich akapitów, gdyż również te dwa mi się najlżej z całej całości pisało i też w pewien sposób mnie oczarowały.

      Z demotywowaniem chodzi o to, że moja koleżanka w bardzo niedelikatny sposób oceniła moją twórczość.

      Jak najbardziej, są to dla mnie bardzo cenne wskazówki :)

      Postaram się nie zabić w drodze do szkoły :D

      Lisiak

      P.S.
      Jeżeli możesz, wymyśl sobie jakiś pseudonim, chociaż jedną literkę - będzie mi się łatwiej do Ciebie zwracać w przyszłości, jeżeli kiedykolwiek jeszcze tu zajrzysz :)

      Usuń
  2. Tak naprawdę nie boimy się samej śmierci. Boimy się ją sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spostrzeżenie :) Dziękuję Anonimie :)

      Lisiak

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Opowiadanie I - Tak chciałby ją zapamiętać – roześmianą, w sukience z balu szóstoklasisty i koczku na głowie...

Piosenka VI - Tajemniczy ogród

Wiersz XXVIII - Modlitwa nocna